![]() |
#13 | |
Ten Przebiegły.
Zarejestrowany: lipiec 2004
Posty: 1 881
|
![]() Ale pieprzycie. To nie kwestia ambicji, inwencji czy czegokolwiek, tylko sprawy najbardziej prozaicznej z możliwych - pieniędzy. To gra najwyżej klasy AA i przy dzisiejszych budżetach na grafikę , przy jednoczesnych wymaganiach względem jej jakości, wymusza pewne cięcia na innych frontach, a wy tu się doszukujecie teorii spiskowych. To po prostu dość małe studio z małym budżetem ze specyficznym typem odbiorcy - i tyle. Zresztą, jak już przy grafice jestem - skoro to jest brzydkie, to jak nazwać Skyrima? Koszmarny? Pamiętajcie że to nie tunelowy shooter jak ME, tylko gra, w której każde miejsce widoczne na mapie da się dotrzeć, do tego jest to dżungla, co implikuje masę obiektów i nadwyręża silnik, który w dodatku na siłę jest multiplatformowy. Znajdźcie drugą grę, która jest takim sandboxem i wygląda lepiej (Pierwszy crysis się nie liczy, był PC only), zwłaszcza jak uwzględnić budżet.
No i dalej, fabuła obu risenów - tak, jedzie na schematach, owszem, są dziury i to momentami spore, ale na trójcę, tutaj narzekacie, a dwa tematy dalej każdy marszczy freda do jeszcze bardziej żenujących pod tym względem dzieł bethesdy/bioware/CDPRED, dysponujących (może z wyjątkiem tego ostatniego) budżetami tak gigantycznymi, że wszystkie gry PB nie kosztowały pewno tyle, co jedna gra owych obecnie topowych studiów. Na takim tle riseny są wręcz wybitne (a tak zupełnie na marginesie, G2 miał fabułę wyjątkowo gównianą i o lore równie dziurawym, więc nie wiem skąd to spuszczanie się nad nią. NK też dostarczało więcej dziur niż odpowiedzi, choć już było nieco lepsze). I ostatnia (bo raz, że szkoda mi nocy, dwa, z wieloma rzeczami się zgadzam, tylko nie przesadzałbym z aż takim ciężarem gatunkowym jaki się tutaj imputuje) rzecz - wspinaczka. Gosh, ale zauważyliście, że to włażenie na skały to taki ekwiwalent drabin znanych z G1, czy innej rynny z hitmana ? Czego oczekiwaliście, skoków na 10 metrów w górę? Normalny człowiek bez rozbiegu też nie podskoczy wyżej niż te pół metra. A może drugiego AC? Sorry, ta gra nie jest o tym, włażenie wyżej to tylko dodatek, a i budżet nie ten. Jest to zwykła akcja kontekstowa którą da się wykonać na kilku obiektach, ale to się sprawdza jako urozmaicacz eksploracji - zwłaszcza, że nie jest to umieszczone tak debilnie jak w wiedźminie drugim, gdzie nie dość, że owa wspinaczka jest ledwie w kilku miejscach w całej grze, samych w sobie idiotycznie i nielogicznie umieszczonych, to jeszcze każdorazowo z gigantycznym znacznikiem "TU SIĘ WESPNIESZ", zaś innego skoku nie uświadczyłeś (mój kochany AP cierpiał zresztą na to samo). W skyrimach czy inszych ME/DA nie było nawet czegoś takiego. Generalnie więc, to już czepianie się dla samego czepiania, momentami ocierające wręcz o hejterstwo (a w przeciwieństwie do reszty internetow nie mam zwyczaju nadużywać tego określenia za każdym razem, gdy z kimś się nie zgadzam).
__________________
![]() |
|
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#14 | |
Ten kulturalny.
Zarejestrowany: luty 2006
Skąd: Gentlemen's Table
Posty: 1 242
|
![]() Mój drogi kret... mój drogi przyjacielu, przykro mi to mówić, jednakże cierpi Pan na powszechne zjawisko butthurtu. Przejawia się on w obronie rzeczy nie do obrony, które jednak z góry zostały przyjęte jako inne, niż są z rzeczywistości - czego odmowa uznania tej ostatniej.
Próba obrony stosując wątpliwe etycznie porównanie do gier znacznie gorszych, proszę Pana spodziewałem się czegoś więcej. Gra pod względem technicznym jest zła, a budżet nie ma tu nic do rzeczy - dziesiątki innych developerów ze znacznie mniejszymi nakładami jest w stanie wykonać znacznie lepszą robotę. A zdrowy klocek zawsze wygląda lepiej niż rozrzedzone fekalia osoby cierpiącej narkotyczny głód, ale czy to jest podstawą by tego pierwszego nie nazywać klockiem? Technicznie, fabularnie jest źle, i nie może być gra nobilitowana, nawet jeśli są gdzieś tam gorsze. To tak jakby pozytywnie oceniać postępowanie Lenina, bo Stalin był jeszcze gorszy. A co do wspinaczki, proszę Pana, proszę raczyć nie pieprzyć, próbując wmówić nam chęci do swobody ruchów postaci z gier, które się na tym koncentrowały. Eksploracja jest w znacznej mierze upośledzona, gdyż możemy dojść jedynie tam, gdzie twórcy z góry to przyjęli. Jest to oczywisty krok w tył względem każdej poprzedniej gry studia, gdzie mogliśmy swobodnie eksplorować dachy, wzgórza i doliny, nie bojąc się, że utkniemy - i tego właśnie chyba wszyscy oczekiwaliśmy. Gdyż tutaj gdy wpadliśmy w dołek, z którego twórcy nie przewidzieli wyjścia, już nie wyjdziemy.. Nie mówiąc o niewidzialnych ścianach. Niejednokrotnie byłem zaskakiwany niemożnością wejścia w spore miejsca, gdzie zgodnie z zasadą poprzednich gier studia miałem prawo wejść.
__________________
![]() "Nie można odebrać prawa do decydowania o losie narodu zgodnie z przysługującymi prawami tylko dlatego, że ktoś jest od nas głupszy." Szanowny Pan Tues Asinus, teoretyk ustroju demokratycznego.
|
|
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |||||
Zębacz
Zarejestrowany: styczeń 2005
Skąd: z kątowni
Posty: 468
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ja ze swojej strony nie dorabiam nic do niczego, tylko piszę jak jest ihmo. A jest coraz smutniej i gorzej. Dlatego jak już pisałem, mocno się zastanowię, zanim kupię kolejną grę PB.
__________________
So sad..., so sad!!!
|
|||||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#16 | |||||||
Ten Przebiegły.
Zarejestrowany: lipiec 2004
Posty: 1 881
|
![]() Cytat:
Przecież ty twierdzisz, że voodoo/muszkiety można spokojnie opanować niezależnie od wyboru ścieżki, co jest oczywistym bullshitem, bo po stronie voodoo nie zdobędziesz żadnej broni z bagnetem (a te są najlepsze i jedyne opłacalne), zaś po stronie inkwizycji niby mozesz ładowac punkty w voodoo, ale na nic ci się one nie przydadzą, bo po najnowszym patchu to nawet sztylet mary nie pozwala wyciągać legendarnych składników do mikstur. Cytat:
Tylko błagam nie płacz, że przez prawie dekadę nie pojawiła się dobra gra, bo w całej historii branży dobry był tylko BG2 i torment. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Na marginesie, przedpremierowy bullshit fest, w porównaniu z tym jaki serwuje wielka trójca, to i tak jest pomijalny. Do dziś jak wspominam Gopa pieprzącego o skakaniu w W2 to mam torsje.. Cytat:
Nie chcę się tutaj rozpisywać nad wszystkim, więc tak tylko megaskrócę wrażenia z recenzji - fabuła i questy: może niezbyt odkrywcza i dziurawa, ale to pierwsza gra PB gdzie przez całą grę jest co robić, bo cały czas są questy poboczne, do tego całkiem niezłe cutscenki, zaś całość umieszczona w realiach z jednej strony w miarę logicznie wynikających z innych gier z serii, a z drugiej niemal w ogóle nie eksploatowanych w innych tytułach. To jest regres? No chyba nie. Dalej, walka - niezbalansowana jak zawsze (tak tylko przypomnę, idąc w walkę wręcz zawsze trzeba było się pieprzyć z odciąganiem pojedynczych bo inaczej był szybki zgon, łukiem/kuszą wykorzystywało się gliche gry, czyli właziło na skałę na którą nie wejdą przeciwnicy i strzelało do nich jak do kaczek, a magia owniła wszystko), za to z szeregiem nowych ciekawych patentów, pojedynki 1 vs 1 nigdy w grze piranii nie były takie ciekawe, do tego co to wyżej - zmiana realiów wprowadziła powiew nie tylko do serii, ale RPGów i gier w ogóle. Jedyne co się zmieniło, to rozkład akcentów co jest przegięte, bo owni broń dystansowa, wręcz jest taka jak zawsze zaś magia to tylko wsparcie (no sorry, ale narzekanie na voodoo ze nie owni się w walce wręcz to jak narzekanie w baldurze, że kapłan nie jest tankiem - założenie jest takie, że albo walczysz mieczem i wspierasz się pistoletami, albo mieczem i wspierasz się voodoo, na każdym kroku wspominano co do czego służy) życie świata - tu dla odmiany ewidentny regres, bo nic go nie rekompensuje. modele postaci, recykling twarzy, słabe animacje - tu jest jak zawsze, ani zmian na plus ani na minus. trudność - to z kolei ciężko ocenić. Tzn tak, początek jest niby taki jak zawsze (przynajmniej przed patchem), potem aż za łatwo, to nie ulega wątpliwości. Jest tylko jeden detal, nad którym po prostu trzeba się zastanowić, gdy chodzi o wystawienie obiektywnej oceny, jesli nie chce się popadać w hejterstwo - nieliniowość rozgrywki i jej wpływ na mechanikę. Jeśli po wybrzeżu ostrzy każdą kolejną lokację można odwiedzić kiedy się chce, to oznacza to, że albo każda musi być jednakowo trudna by nie faworyzować wyboru którejś z nich, albo trzeba zaimplementować lvl scalling. Mając do wyboru albo pogodzenie się z tym, że czuję, iż moja postać jest coraz lepsza i lvle nie są tylko ozdobnikiem /a co za tym idzie walka robi sie coraz prostsza/, albo zwyczajny gwałt na serii i utrudnianie wszystkiego na siłę, wybieram pierwszą opcję. Ten problem miały zresztą i KOTORy, i DA, i TESy i AP, każdy próbował rozwiązać to inaczej i w każdym miało to wady. i tak dalej i tak dalej. A jak porównać to z innymi rpgami które też potrafią być pod jednymi względami gorsze a pod innymi lepsze, to robi się już totalny burdel.
__________________
![]() Ostatnio edytowane przez Sentenza : 25-05-12 o 12:10. |
|||||||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#17 | |||
Ten kulturalny.
Zarejestrowany: luty 2006
Skąd: Gentlemen's Table
Posty: 1 242
|
![]() Drogi przyjacielu, żółć i insynuacje z pańskich wypowiedzi leją się strumieniem, jednakże fałszywa rzeczywistość - w której wpychasz nam w usta coś, do czego się nie poczuwamy, cóż: jest fałszywa i nie zmieni tej prawdziwej.
Nikt nie oczekuje tutaj oprawy rodem z gry Battlefield 3 - jest to założenie głupie, zaś wpychanie tego w usta innym jest skandaliczne. Tu chodzi o stan techniczny, a nie subiektywny art-design (który wg mnie jest na przykład b. dobry), gdzie ten pierwszy woła o pomstę do nieba. Flickery, pop-upy, niewielka różnorodność npc, brak lip-syncu, skandalicznie mały fov (gry na ps2 mają większy). Przyznaję - gdyby gra technicznie była dopracowana pod tym względem, oprawa byłaby dobra. Tak jak w Risen (1). Lecz nie jest, i patrzenie na to co się dzieje na ekranie przyprawia mnie o ból oczu (flickering i pop-up), a estetycznie też nie jest zbyt teges. Tak więc gra jest brzydka, nie dokończona, zabugowana i jakakolwiek obrona jest bezcelowa, tym bardziej, jeśli - jak widzę - posuwamy się do wmawiania innym słów niewypowiedzianych. I tak, obie ścieżki - muszkiety/voodoo - można opanować, lecz nie do końca oczywiście. Zbyt wielkiego sensu w pakowaniu punktów do voodoo nie widze, gdyż miernota tegoż jest poza wszelką dyskusją. Co do gier stojących technicznie znacznie wyżej od Risen 2 mogę podać co niemiara, brakuje mi tylko informacji ile wynosi budżet tej produkcji. Podejrzewam, że waćpan również tego nie wie: Cytat:
Cytat:
Jednakże jak widzimy, Risen 2 jest najdroższą grą ze stajni studia. Jeśli już tylko to przyłożymy w stosunku do jakości produktu, to raczej obronie tej gry wiele nie pomaga. Reasumując, Pańskie żądanie jest pozbawione zarówno podstaw, jak i sensu. Co do reszty odrażających wymyśleń ad personam się dystansuję. Mogę tylko zalecić rumianek i dziurawca. Pozdrawiam mimo wszystko!
__________________
![]() "Nie można odebrać prawa do decydowania o losie narodu zgodnie z przysługującymi prawami tylko dlatego, że ktoś jest od nas głupszy." Szanowny Pan Tues Asinus, teoretyk ustroju demokratycznego.
Ostatnio edytowane przez Kel'Thuzad : 25-05-12 o 13:25. |
|||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#18 | ||||
Zębacz
Zarejestrowany: styczeń 2005
Skąd: z kątowni
Posty: 468
|
![]() Cytat:
Cytat:
Jeżeli już jednak mowa o Arcani, to tak: gra jest beznadziejna i widać w niej wręcz porażający uwiąd dobrych pomysłów i patentów, w stosunku do poprzedniczek. Nie zmienia to jednak faktu, że R2 ma podobne grzechy (choć może nie tak wielkie co do skali). Cytat:
I fakt, wolę Risen 2 od Skryma, ale to dlatego, że cała ta seria jest dla mnie niestrawna. Po prostu obijam się od tej gry. Ale czy to znaczy, że R2 jest zarąbisty. Nie. Szczególnie na tle innych produkcji PB... I o tym tu mowa. Nie ma rozwoju, jest tylko pozorny rozwój okupiony w dodatku, wycofywaniem się z pomysłów, które zdały egzamin. Jedynie minigierki typu otwieranie zamków, konkurs picia, czy strzelanie do celu, stanowiły miłą i ciekawą nowość...
__________________
So sad..., so sad!!!
|
||||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#19 | ||||||||||||
Ten Przebiegły.
Zarejestrowany: lipiec 2004
Posty: 1 881
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
To że R2 był najdroższą grą wynika tylko z tego co mówiłem - inne czasy, inne nakłady, bo jakbyś cytował nie tylko to co jest ci wygodne, to wspomniałbyś chociażby wywiad bodaj z gramu, gdzie Bjorn mówi mniej więcej coś takiego "dodalibyśmy pływanie okrętem, ale jesteśmy stosunkowo małym studiem i nie mamy takich budżetów jak inne firmy, więc z czegoś musielismy zrezygnować, dopracowując pozostałe elementy". Cytat:
Cytat:
KIEDYŚ. GRY. KOSZTOWAŁY. MNIEJ. Nie chodzi o żadne kryzysy, tylko technologie. Kiedyś gry robiło się w garażach, teraz nad takim AC siedzą studia liczące po 400-500 osób, którym trzeba płacić pensje, zapewnić technologię (np. speedtree) lub co gorsza samemu ją opracować. Gra musi jakoś wyglądać bo inaczej już na starcie wszyscy ją oleją, a to generuje największe koszta. Nawet porównanie z R1 jest pod tym względem gówno warte, bo tamta gra jest w porównaniu z R2 (łączna powierzchnia terenów, zapełnienie ich zadaniami). Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
A broni to po G2 zawsze było mało. Albo inaczej, problem był taki jak w R2 - jest jej nawet odpowiednia ilość, ale zbyt szybko idzie dostać coś mocnego lub przesiadka jest nieopłacalna w stosunku do ceny. Cytat:
Cytat:
W skrócie - coś, co nie robi z siebie cholera-wie-czego jak W2, skyrim, czy ME, a co za tym idzie, nie wywołuje zawodu i rozczarowania. Kel zaś nakręca klimat, jakby to była gra o budżecie TORa, powstająca tyle co DNF, zapowiadana niczym Daikatana, a efekt końcowy przypominał tu-wstaw-tytuł-twojego-megacrapa, co dla R2 jest skrajnie niesprawiedliwe.
__________________
![]() |
||||||||||||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#20 | ||
Zębacz
Zarejestrowany: styczeń 2005
Skąd: z kątowni
Posty: 468
|
![]() Cytat:
Gra ogólnie wpisuje się w filozofię tworzenia PB i trudno byłoby ją pomylić z czymkolwiek innym. Ma swoje zalety: na przykład mapy, topografia terenów itp... (zawsze lubiłem to w ich produkcjach); poza animacjami- niezła grafika (zachody i wschody słońca potrafią być urokliwe, jaki gra światła i cieni w ogóle). Wbrew temu co napisałem wyżej, ma też trochę tego magicznego klimatu, choć nie ze wszystkim. Nie jest źle, ale nie jest również dobrze. Pomijając szczegóły i rozdzielanie włosa na czworo, dla mnie kryterium ostatecznym jest jakość czasu spędzonego przy grze. Tak od połowy gry, w zasadzie grałem bez większego zainteresowania i przysłowiowych wypieków na policzkach. Ot, kończyłem grę, bo tak wypada. Jednak nic mnie w niej nie porywało. Eksplorację nowych terenów, otwieranie kolejnych skrzyń i wypełnianie następnych questów, robiłem raczej z obowiązku niż z chęci zobaczenie co będzie dalej, lub co znajduje się za następnym pagórkiem. I tu tkwi problem. Ta gra mnie nie porywa, zresztą dokładnie tak samo jak R1. Ja jako fan Gothiców mogę wybaczyć PB wiele idiotyzmów w ich produkcjach, bo rekompensowane były w innych obszarach z nawiązką. Jednak jeżeli zostają stare wady, a w zamian nie dostaję tej nieuchwytnej magii i frajdy z gry, jest coś na rzeczy...
__________________
So sad..., so sad!!!
|
||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#21 | ||||||||||
Berserker
Zarejestrowany: grudzień 2005
Skąd: kraina barbarzyńców
Posty: 13 230
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
System trofeów zabieranych pobitym stworom? Woła o pomstę do nieba. Najlepsze gry idą własnie w kierunku zróznicowania w tej kwestii, możliwości tworzenia własnych strojów czy broni. A PB to przesrało na całej linii. I tego kosztami też nie da się wyjasnić. Cytat:
Cytat:
Raczej nawet mniej niż R1. To w sumie kwestia gustu, ale mi przyjemniej grało się w R1 niż w R2. I tu się w pełni zgadzam. PB zamiast iśc w kierunku rozwijania swoich najlepszych rozwiązań poszło na modne w innych grach rozwiązania, z którymi, jak się okazało, nie potrafi konkurować. A to co fanom się najbardziej w ich grach podobało sami potraktowali po macoszemu. A poniewaz zrobili to już kolejny raz, to nie ma co się łudzic, że się zmienią. Ot, olać ich chyba strugą gęstego moczu. To było studio "jednej gry", która im się udała, bo każda kolejna to powolny, szybszy lub wolniejszy, lot w dół.
__________________
Pro Fide, Rege et Lege User, który ma ZAWSZE rację :-)
|
||||||||||
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#22 | |
Krwiopijca
Zarejestrowany: wrzesień 2008
Posty: 34
|
![]() Mojim zdaniem troszke risen juz zaczyna przypomnac inne gry piraci mają juz pistolet dziwne jak to dlamnie uwielbiam gry typu gothic a risen dlamnie byl czym podobnym jak gothic a tu zaczynają go troszke jak dlamnie psuc ale cuz to tylko moje zdanie kazdy ma inne dla inych sie podoba dla innych nie ale gra Ogółem jest spoko polem kazdemu kto lubi
Ostatnio edytowane przez mateusz12 : 21-06-12 o 11:35. |
|
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#23 | |
Jaszczur
Zarejestrowany: sierpień 2010
Skąd: W miarę możliwości Silden
Posty: 362
|
![]() Na początku, Wysoki Sądzie, pragnę zaznaczyć, że mój kontakt z pierwszą częścią Risen ograniczył się jedynie do niezbyt uważnego podglądania fragmentów początkowej fazy rozgrywki. Z pewnością prędzej czy później nadrobię tę lukę w swojej edukacji, tymczasem jednak przystępuję do podsumowania części drugiej jako osoba nieskażona „jedynką”. Czy to dobrze, czy źle – nie wiem. Poniższy tekst jest nie tyle recenzją, co raczej kilkoma garściami wrażeń w stylu „czym Risen różni się od Gothica i dlaczego jest od niego lepszy/gorszy?”.
Gothic – Risen dwa bratanki, czyli skąd my to znamy Skłonność do odruchowego porównywania „Risenów” do serii Gothic jest chyba wśród miłośników tej drugiej dość powszechna i mnie samej trudno ją w sobie zwalczyć (choć może niekoniecznie grze służy). Tym bardziej, że same Piranie puszczają tu oko do gracza, bawiąc się pewnymi odniesieniami. Trudno się nie uśmiechnąć spotykając latarnika o niepokojąco znajomym imieniu Jack, a i sam kapitan Gregorius Emanuel Stalowobrody jakoś tak zupełnie niechcący kojarzy nam się z pewnym znajomym piratem… i traktuje nas początkowo z podobną arogancją. Motyw opętanego kapitana Wrony kumającego się z ciemnymi mocami, bezczeszczącego Świątynię Ziemi i wykorzystującego miejscową siłę roboczą do wydobywania złota jako żywo przywodzi na myśl niejakiego Kruka rozrabiającego w najlepsze w Jarkendarze, a skoro już o Jarkendarze mowa, to wędrówka po dżungli i zwiedzanie zagubionych w niej starożytnych świątyń wywołać może u gothicowców kolejny atak deja vu. Mamy tu również przywódcę gnomów przedstawiającego się nieco znajomo brzmiącym mianem Kaan oraz szalonego Kostucha o kaznodziejskich zapędach, nadającego swoje złowieszcze komunikaty równie wytrwale jak „Radio Vatras” w Khorinis lub „Radio Amul” w Bakareshu. A jedno z hasełek, wśród których musimy wybrać właściwe, otwierające bramę prowadzącą do skarbu, przyprawiło mnie o atak śmiechu... Zapewne można by wykryć i inne, mniej czytelne analogie. Dlaczego nie...? O ile przytoczone przeze mnie przykłady fabularno-postaciowe można uznać za zabawny ukłon twórców w stronę graczy „dotkniętych Gothikiem”, to porównywanie tych gier na innych płaszczyznach czasem powoduje rozczarowanie spod szyldu „skoro mogli zrobić to w Gothicu, czemu nie tutaj?!”. Poniekąd jest w tym trochę racji. Gry spod znaku G, zwłaszcza część pierwsza i druga wraz z dodatkiem zawierały klika ciekawych, nader urokliwych i klimatycznych rozwiązań, które silnie podnosiły przyjemność z rozgrywki. Możliwość nieskrępowanej eksploracji świata, wspinania w najbardziej nieprawdopodobne miejsca w poszukiwaniu Easter eggów i pływania oraz nurkowania we wszelkich napotkanych zbiornikach wodnych dawały nieziemską frajdę i doprawdy trudno się dziwić, gdy „rozpuszczony” tą swobodą gracz jęknie czasem rozczarowany „ale jak to nie można…?”. Niemożność pływania i nurkowania pozostawia duży niedosyt, zwłaszcza biorąc pod uwagę charakter i tematykę gry… jaka wspaniała byłaby możliwość eksploracji wraków czy innych zatopionych obiektów, podwodnych grot etc.! Nie wykorzystano tego. Wielka szkoda. Interakcja z wodą, konieczność powolnego brodzenia w niej czy prąd rzeki porywający płynącego bohatera nadawały tamtym grom niezwykłego realizmu, o który aż się prosi w tej pirackiej historii. To samo ze wspinaczką – jako stary gothikowiec boleśnie odczuwam brak możliwości eksploracji dachów lub innych trudno dostępnych elementów architektury. Dobrze, że choć na skały da się wskoczyć z rozbiegu i przy pewnej dozie uporu wleźć na strome zbocze, choć odkrycie tego zajęło mi pół gry... Największe zastrzeżenia mam do sposobu sterowania postacią – niemożność zrobienia kroku w bok czy w tył jest niezmiernie irytująca, zwłaszcza podczas walki, która tym samym sprowadza się prawie wyłącznie do ofensywy, czyli w większości przypadków – szaleńczego nap…lania w LPM, pozbawiając gracza możności uników czy cofnięcia się. Dochodzą do tego takie drobiazgi, jak brak funkcji obejrzenia się za siebie podczas biegu czy przełączenia widoku na FPP. Czy tego chcemy czy nie, przekleństwo „kanonicznego” Gothica będzie wisieć nad Risenem, wywołując sarkania graczy na to, co w innych grach zupełnie im nie przeszkadza. W tak pięknych okolicznościach przyrody… Nie wdając się w bardzo szczegółowe opisy powiem tylko, że świat jest śliczny i klimatyczny – i to nawet na średnich ustawieniach graficznych. Wygląd plaż, przybrzeżne skały, wodospady, zarośla namorzynowe w ujściach rzek i przejrzysta woda z igrającymi w niej rybkami wabią oczy, aż trudno się oderwać. Efekty świetlne, słoneczne plamy przebijające przez liście, legendarne już zachody i wschody słońca rzeczywiście potrafią przykuć uwagę na długie chwile, co zresztą w grach PB nie jest nowością – pamiętam, że i w pierwszym Gothicu wschody słońca i inne efekty pogodowe robiły na mnie niemałe wrażenie, niezależnie od poziomu ówczesnej grafiki. Niestety ten cudny świat wysp południowych wydaje się… miejscami nieco pustawy. Nie zawadziłoby więcej stworzonek różnorakich, zwłaszcza w środku dżungli. Zróżnicowanie fauny też jakoś na kolana nie powala. Dzikie, tropikalne lasy powinny wręcz roić się od rozmaitych zwierzaków dużych i małych, tymczasem miejscami przypominają raczej rekreacyjny parczek. Nie zmienia to jednak faktu, że po zachodzie słońca zapał eksploracyjny gwałtownie we mnie opadał i dopóki moja postać nie była szczególnie "napakowana", wolałam spędzać noce raczej w cywilizowanych miejscach. Żeby jednak tak słodko nie było, pomarudzę trochę bardziej. Włażenie w tekstury postaci, obiektów czy pokonanych wrogów ma się świetnie i panoszy się w najlepsze. Mówię tej zmorze stanowcze nie. Wielkość ludzkich osiedli, zarówno tubylczych wiosek jak i kolonii Inkwizycji jest – co tu dużo mówić – raczej symboliczna. Gdzież im do rozmiarów i zaludnienia gothicowych obozów z Górniczej Doliny lub choćby skromnej mieściny Khorinis! Niestety, tendencja do postępującej miniaturyzacji zapoczątkowana przez PB w G3, jest tu aż nadto zauważalna. Osady piratów wypadają na tym tle jeszcze najbardziej znośnie, choć i te nie zawadziłoby nieco rozbudować. Podobnie jest z kluczowymi świątyniami. Irytująco powtarzalny schemat i nader skromne rozmiary pozostawiają dręczące uczucie niedosytu podczas zwiedzania takich miejsc, jak świątynie poszczególnych żywiołów czy brama do Zaświatów na Wyspie Umarłych i – ostatecznie – Świątynia Wody, czyli siedziba, jakby nie było, głównego bossa całej gry. O ile pomniejsze grobowce i świątyńki rozsiane po dżungli ujdą jeszcze w tłoku, to w tych największych naprawdę oczekiwałoby się ciekawszych rozwiązań, zarówno pod względem wielkości, jak urozmaicenia architektonicznego i „pułapkowego”. I znów, choćbym nie chciała porównywać, muszę jęknąć rozdzierająco: gdzie się podziała ta niepowtarzalność Cmentarzyska Orków, Świątyni Śniącego czy Dworu Irdorath, gdzie to uczucie grozy i bezradności wobec skomplikowanych pułapek i dziwacznych mechanizmów otwierających przejścia? Postument z bożkiem lub jedna skromna dźwignia to nie do końca to, co tygrysy lubią najbardziej... Gra i buczy Muzyka do szczególnie skomplikowanych nie należy. Jest po prostu... prosta. Fajerwerków nie ma, ale też nie przeszkadza i z grą komponuje się dobrze, prostota motywów zauważalna jest raczej przy słuchaniu utworów osobno z płyty, w trakcie rozgrywki nie zwraca się na nią większej uwagi. Dźwięki otoczenia – pychota, ale to już tradycyjnie u Piranii udany element. Dubbing również specjalnych zastrzeżeń nie budzi. Kopczyński w roli bohatera się sprawdza, cała reszta też nie brzmi źle. Jedyną postacią, do której ewidentnie źle dobrano głos, jest Vasco – niepozorny młody chłopaczek mówiący jakże charakterystycznym, głębokim głosem Mikołajczaka robi równie fatalne wrażenie, jak słynny Kerth z tragicznym dubbingiem Gawlińskiego z G3. Od początku budząca kontrowersje rola Nergala brzmi i tak lepiej niż się spodziewałam; choć słychać wyraźnie, że chłop zawodowym aktorem nie jest (dykcja nie ta, intonacja czasem zgrzyta), to jednak robi co może i jego Slayne z pewnością jest bardziej wiarygodny niż wspomniany Kerth Gawlińskiego, bo i głos bardziej dopasowany do postaci. Do stu tysięcy beczek zamokniętego prochu, czyli kieszonkowy słownik piracki Kwestia ilości przekleństw padających w grze wygląda dwojako. Z jednej strony nie uważam, aby było ich zbyt dużo, biorąc pod uwagę środowisko, w jakim przez większość czasu nasz bohater się obraca. Jeśli coś mi pod tym względem przeszkadza, to ich uboga różnorodność, a raczej jej brak. Odmieniane na wszystkie strony „k**wa” i rzadziej „spierdalaj” po pewnym czasie zaczynają się nudzić, a nietrudno byłoby wymyślić większą pulę równie soczystych, ale bardziej zróżnicowanych epitetów. Mam świadomość, że ojczysty dubbing kopiuje pod tym względem oryginalne teksty, ale sądzę, że można było poszaleć i pokusić się o większe zróżnicowanie, wszak tradycję ubarwiania pod tym względem oryginałów mamy dobrą – patrz filmy animowane typu Shrek, gdzie dubbing niejednokrotnie przewyższa jakość oryginalnych wypowiedzi. Rewolwer i melonik, czyli jak się ubrać i z czego strzelać W przeciwieństwie do wielu graczy płci męskiej, którzy – niczym mali chłopcy spragnieni wciąż nowych zabawek i gadżetów, z których większości i tak potem nie wezmą do ręki – mają w zwyczaju narzekać na małe zróżnicowanie broni w tej czy innej grze, uważam iż różnorodność w tym zakresie jest wystarczająca, o ile nie nadmierna. Odwiedziny u rusznikarzy i kowali, zwłaszcza w późniejszych etapach gry, zaspokajają doprawdy wszelkie gusta i zapotrzebowanie. Może dlatego, że gra nie toczy się w klimatach typowo „fantastycznych”, nie widzę potrzeby mnożenia w niej nad miarę przeróżnych ostrzy o najbardziej fantazyjnych, nieprawdopodobnych, a przede wszystkim kretyńsko nieużytkowych kształtach, jakie spotyka się czasem w fantastycznych uniwersach, a raczej oczekuję prostoty i pewnej praktycznej poręczności, bardziej zbliżonej do realiów historycznych naszego świata, niźli do przejawów rozbuchanej kreatywności grafików. Dostępne w grze pistolety i muszkiety, nie przekombinowane wizualnie, dobrze się w jej konwencję wpisują i stanowią jedyny sensowny zamiennik broni miotającej, która wszak do klimatów pirackich pasowałaby jak pięść do nosa. Podobnie jest z bronią białą – różne typy szabel, szpad, rapierów i mieczy dają całkowicie satysfakcjonującą różnorodność. Osobiście nie czuję potrzeby biegania po świecie w poszukiwaniu coraz to nowej broni, jak również nie mam w zwyczaju jej kolekcjonować – mogę z jednym egzemplarzem przejść i pół gry, jeśli tylko spełnia swoje zadanie, a gdy trafi się lepszy – bez żalu wymienić. W kwestii szafy również jest całkiem przyzwoicie. Ze zgrozą myślę o tym, że twórcy gry mogliby zafundować nam jedyny obowiązujący typ „stroju pirackiego”, w wyniku czego barwna czereda morskich rabusiów upodobniłaby się do jednolicie umundurowanej Inkwizycji. Podzielenie garderoby na elementy, pomijając już wizualne urozmaicenie, daje nam też możliwość „konfigurowania” naszej postaci pod kątem czy to większej ochrony, czy podniesienia różnorakich umiejętności. Pomysł zacny i wart kontynuacji w kolejnych ewentualnych piraniowych dziełach. To raczej w serii Gothic drażniła mnie zawsze powtarzalność „mundurków”, w jakie przyodziani byli przedstawiciele poszczególnych frakcji. Opłatę klimatyczną wniesiono Ogólny klimat gry jest naprawdę "zasysający". Oczywiście, że mogłoby być lepiej. Zawsze mogłoby być lepiej. Ja jednak, mimo narzekań na to i owo, nie mogłam się oderwać. Cieszyło mnie zarówno wykonywanie zadań, jak i po prostu bycie w tym świecie, obserwacja takich smaczków jak zataczający się pijak w knajpie i podsłuchiwanie rozmów osób trzecich, nierzadko stanowiących komentarze do poczynań bohatera i składających się nareszcie w sensowne sekwencje, a nie będących oderwanymi od siebie, losowymi wypowiedziami, jak to u Piranii drzewiej bywało. Ciekawym urozmaiceniem są nagle ujawniające się pułapki w dżungli i świątyniach, wymuszają pewną czujność. Same świątynie jednak to osobny temat, omówiony wyżej. Co ten klimat psuje? Na pewno fakt, że nie możemy podjąć nawet próby okradzenia kogoś, gdy przekracza to nasze umiejętności. Brakuje tego gothicowego dreszczyku niepewności oraz możliwości poprowadzenia rozgrywki z ewentualnymi konsekwencjami nieudanej kradzieży… Również niemożność skorzystania z usług „dam negocjowalnego afektu” trochę odejmuje klimatu, bo wszak gdzie jak gdzie, ale w pirackiej tawernie to powinna kwitnąć ruja i porubstwo ![]() Ach, ta fabuła Do tego elementu nie mam specjalnych zastrzeżeń. Choć zasadniczy cel naszej misji jest nam znany właściwie od początku, to jednak ogólnie jest interesująco i nie brak zaskoków fabularnych na poszczególnych etapach rozgrywki. Coby nie spoilerować zanadto, powiem tylko, że odkrycie związane z losami wyprawy Corrientesa w Zatoce Marakajów było dla mnie szokiem porównywalnym z tym doznanym w G1 po słynnym przewrocie w Starym Obozie. Nie brak i innych smaczków. Niespójności fabularnych nie dopatrzyłam się raczej, choć rzecz jasna możliwe, że rzucą mi się w oczy przy kolejnym, już „na spokojnie”, przechodzeniu gry. Żeby jednak nie było wyłącznie słodzenia – uważam że konsekwencje wyboru ścieżki mogłyby być bardziej jednoznaczne. Opowiedzenie się po stronie Inkwizycji powinno nam np. nieodwracalnie blokować możliwość studiowania magii voodoo, tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie pobieraniu tych nauk i później… Zakończenie gry złe może nie jest, ale na kolana nie powala. Choć mam świadomość, że jest ono świetną furtką do ewentualnej kontynuacji, to podskórnie oczekiwałam jakiejś większej "epickości" czy "ostateczności", jakiegoś mocniej zaakcentowanego "łubudu!". Tymczasem wypadło ono raczej skromnie i tak... od niechcenia jakby. Jestem za, a nawet przeciw, czyli spostrzeżenia różniste Autozapisy to sprawa, co do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony niezwykle to wygodne, z drugiej – stanowi może nieco przesadne ułatwienie w stylu "och, uważaj, może być niebezpiecznie, to ci na wszelki wypadek zapiszemy". Mimo wszystko wygodnictwo przeważa. Podobnie z „zapasami żywności”, w które automatycznie zmienia się każde jabłko, kawałek sera, upieczonego mięsa czy ryby. Z jednej strony wygodne i miejsca w ekwipunku nie zajmuje, z drugiej – klimacik już nie ten. Nie jest to jednak wielka wada. Skoro już przy ekwipunku jesteśmy – bardzo na plus. Wygodny, przyjazny, dość logicznie rozplanowany. Nie ma grzebania w jednym worze w poszukiwaniu to broni, to eliksiru. W ogóle zebranie w jedno okno ekwipunku, statystyk postaci, mapy i dziennika jest naprawdę dobrym i przyjaznym rozwiązaniem. Brakuje mi tak prozaicznej rzeczy jak zegarek – lubię mieć w grze poczucie czasu nieco bardziej precyzyjne niż to, które wyznaczają mi pory spania. Otwieranie zamków, po pierwszym zaskoczeniu, spodobało mi się. Szczerze mówiąc w gothicach zawsze denerwowały mnie te ciągle łamiące się, jednorazowego użytku wytrychy, a tu mamy jeden i spokój. Minigierki – pojedynki pijackie lub strzeleckie to świetne urozmaicenie (notabene te drugie były dla mnie piekielnie trudne). Brudne sztuczki – tak, tak i jeszcze raz tak. Świetna innowacja, osładzająca nieco monotonny system walki i dopełniająca klimatu. Inne umiejętności z kategorii Cwaniactwo, jak Złotousty i Zastraszanie, też nie są od rzeczy – dzięki temu nasze dialogi nabierają dodatkowego kolorytu i mamy większe poczucie kreowania swojej postaci – od prostolinijnego poczciwiny przez cwaniaczka, który ma „gadane”, do chamskiego i agresywnego draba. Na temat voodoo nic mądrego na tę chwilę nie napiszę, jako że nie ruszyłam tego elementu wcale. Z pewnością jednak tradycyjna magia nie pasowałaby do klimatu gry, więc przynajmniej w założeniu wydaje się to rozsądnym zamiennikiem. Podsumowując... Gra naprawdę mnie wciągnęła, może dlatego że lubię morsko-pirackie klimaty, będące odskocznią od klasycznego pseudośredniowiecznego fantasy i spora część rozgrywki upłynęła mi na rozkoszowaniu się smaczkami z tą tematyką związanymi. Co nie znaczy, że smaczków tych nie mogłoby być więcej. Niemniej gra po prostu do mnie „trafiła”. Mimo tak wielu wymienionych wad, oceniam ją bardzo na plus, co chyba mimo wszystko dobrze świadczy o klimacie i grywalności. Na pewno do niej wrócę, aby wypróbować inne ścieżki rozwoju i poprawić to, co pochopnie zepsułam za pierwszym razem. |
|
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#24 | |
Berserker
Zarejestrowany: grudzień 2005
Skąd: kraina barbarzyńców
Posty: 13 230
|
![]() Postanowiłem zrobić mały eksperyment i po kilku miesiącach zagrać sobie ponownie w Risen 2. Przyznaję sie bez bicia, że po 20 minutach po prostu odechciało mi się w to grać. Odpaliłem za to moda do G1 (Diccurica) i z przyjemnością sobie w niego grałem kilka godzin.
Macie podobnie? Ktoś z was wrócił po kilku miesiącach ponownie do R2?
__________________
Pro Fide, Rege et Lege User, który ma ZAWSZE rację :-)
|
|
RPG![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni post / autor |
Risen - ogólne wrażenia, fabuła itp. | Bastian28 | Ogólna dyskusja | 125 | 21-06-18 14:28 |
Wrażenia | Macrentofeth | ArcaniA: Gothic 4 | 356 | 08-08-15 02:50 |
Risen 2 - wrażenia z oglądania gameplay'ów | Smutas | Ogólna dyskusja | 3 | 13-04-12 13:54 |
Wrażenia | Macrentofeth | Pomoc Techniczna [G3] | 60 | 15-01-12 11:12 |
Wrażenia z G3:ZB | Webster | Dyskusja | 45 | 11-06-11 23:40 |