[Smutas]

Epikur zeskoczył przez wskazany mu otwór i zobaczył że znajduje się w pomieszczeniu, z którego prowadzi jedno wyjście. Słychać było kapanie wody i strasznie śmierdziało stęchlizną.

[Ancoron]

"Co tu tak capi?" - Myślę. - "Przecież tydzień temu się myłem"
Starając się nie zwracać uwagi na smród sięgam do pochwy. Wyciągam miecz i po chwili zastanowienia ruszam w jedynym dostępnym kierunku.
Staram się uważnie rozglądać, może zauważę coś zanim mnie zaatakuje.

[Smutas]

Wchodzisz do kolejnego pomieszczenia, większego od tego, w którym byłeś. Prowadzi z niego jeden korytarz na północ. Można się zorientować, że ktoś tu już chyba był. Na razie nic nie słychać, oprócz kapania wody.
Smród jakby zelżał, a może się do niego przyzwyczaiłeś?

[Ancoron]

Oddycham pełną piersią.
"Wreszcie choć trochę mój zapach osłabł. Zaczyna mi się tu podobać" - Myślę.
Rozglądam się uważnie i zawiedziony zauważam całkowite ogołocenie pomieszczenia. Wzdychając ciężko ruszam w jedynym dostępnym kierunku, wciąż trzymając ostrze w dłoni i wypatrując potencjalnego nieprzyjaciela.

[Smutas]

Znajdujesz się w rozwidleniu korytarzy. Patrzysz w lewo i prawo. Musisz zdecydować, w którą stronę pójdziesz.

[Ancoron]

Drapię się po głowie, intensywnie myśląc. Spłoszone robactwo ucieka z moich włosów. W końcu kieruję się w prawą stronę. Patrzę pod nogi, by uniknąć bolesnego upadku.