"Karp"
Świąteczna atmosfera udzieliła się już każdemu na wyspie Archolos. Eddar wybrał się na spacer po mieście. Była piękna pogoda, a białe ulice i kolorowo ozdobione domostwa budziły chęć do życia nawet najgorszych leni.
Przechadzając się po jednej z kamienic górnego miasta, Eddar usłyszał, że ktoś go woła. Była to pani Vis - starsza kobieta o szlachetnym wyglądzie i arystokrackich obyczajach.
-Hej, Eddarze! - wołała - Podejdź, mam prośbę!
Eddar był zawsze grzeczny wobec pań, więc podszedł.
-Czy możesz zabić dla mnie karpia? - mówiła, gdy zbliżał się do niej - Będą to pierwsze święta bez męża, a to on zawsze to robił. Ja nie mam serca, a będzie masa gości!
Eddara ukuło w sercu. Cóż robić? Jego zasady wyraźnie zakazywały bezpodstawnego mordu na zwierzętach.
-Dobrze - przełamał się po chwili. Raz mogę, pomyślał.
Wszedł do mieszkania pani Vis i zastał tam ogromny tłuczek oraz pływającego w brodziku karpia. Ten karpik miał takie piękne, bladoniebieskie oczka!
Chwycił za tłuczek, ale ręka mu zamarła. Serce przyśpieszyło. Nie mógł tego tak zrobić.
-Będę za moment - powiedział starszej pani i wyszedł.
Poszedł po trutkę na szczury do pewnego znajomego alchemika, ale dostał jakiś zastępczy środek. Bez różnicy. Nie wiedział jednakże, że ów środek był dużo mocniejszy i dłuższy w działaniu.
Wrócił do pani Vis i wsypał do brodzika trutkę. Karp rzucał się spazmatycznie, ale w końcu usnął snem wiecznym.
-Spoczywaj karpiu, spoczywaj - mruknął.
***
Dopiero potem dowiedział się, że pani Vis Frenoj oraz jej ówcześni goście - Bram Kasner, Gret Tryton, Pilla Iris oraz Yon Redrick zmarli w konwulsjach. Znaleziono ich dwa dni po świętach. Jedni przy stole, inni pod. Podobno ktoś zatruł ryby, które wtedy jedli.
Sprawcy nie znaleziono.
Eddar zbaraniał.