Kobieta usmiecha się cynicznie, ledwo powstrzymując łzy.
- Mam, do kurwy nędzy, czekać spokojnie, aż Łucji wyrządzą większą krzywdę, niż zabranie jej od matki i siedzieć tu, aż pan gubernator łaskawie się zdecyduje?
Po tym stwierdzeniu uwalnia piersi, a z pod staniczka wyciąga pare dukatów i rzuca je na stół. Ciało gubernatora reaguje doprawdy ciekawie, jego sprawny przyjaciel zdecydowanie chce wyjrzeć zza spodni, szukując się na akcję.
- Weź co tylko chcesz, po prostu rusz się już za nimi. - głos zdesperowanej matki zaczyna się łamać, kiedy ze sporą siłą kładzie ręce na stole, przy okazji eksponując biust. - nie jesteś zbyt popularny, wśród biedniejszych ludzi. Mogę to zmienić!
|