Epikur spokojnie siedzi dalej przy stole i bierze kolejny łyk sikacza z wyszczerbionego kufla. Spluwa do środka po tej jakże nieprzyjemnej degustacji. Jakość destylacji upada z dnia na dzień. Już nawet nie dodają piwa do tej wody. Po chwili unosi ponownie spojrzenie na kobietę i uśmiecha się. Jakże ona podobna jest do jego matki. Też kurwa i też cytata. Znaczy chyba, nigdy nie znał swojej matki, ale to już zupełnie inna historia. W tym momencie wszystko go zaczęło bawić, więc postanowił kontynuować tę farsę z wyskakującą kurtyzaną.
- Usiądź i wyjaśnij spokojnie czego ode mnie oczekujesz. Powiedz wszystko co wiesz - splata dłonie na brzuchu i uśmiecha krzywo znad nieprzystrzyżonej brody.
__________________
Somewhere over the rainbow
|